Drukuj

ZADUSZKI_POETYCKIE.png

 

Wielkimi krokami zbliża się 1 listopada, czyli Dzień Wszystkich Świętych, a dzień później 2 listopada będziemy obchodzić Zaduszki
czyli zgodnie z tradycją chrześcijańską Dzień Zaduszny lub Dzień Zmarłych. To właśnie z tej okazji odwiedzamy groby
i wspominamy bliskich zmarłych. Tego dnia wiele osób snuje refleksje przede wszystkim na temat śmierci i przemijania.
Do tych refleksji dołączyli także podkarpaccy poeci. Po kliknięciu w nazwisko poznajmy ich najpiękniejsze wiersze, które
poświęcili właśnie tej tematyce.

RENATA GIŻA

Rakszawa

A kiedy
 
a kiedy już Was nie będzie
i przyjdę zapalić znicze
głęboka pamięć przywoła
kochane Wasze oblicze

 
odżyją ciepłe wspomnienia
wprost ku Wam skierowane
refleksy poruszą serce
blaskiem lampionów ogrzane

 
zabraknie Waszego wsparcia
w tej życia trudów dolinie
lecz taka jest kolej rzeczy
nikogo śmierć nie ominie

 
dotknę myślami chwil wielu
radości i smutków - po prostu
choć nie przeskoczę na razie
wysokich wieczności mostów

 
więc westchnę cichutko do Boga
szepcząc modlitwy pacierze
choć Wasza skończona tu droga
w spotkanie ponowne wierzę

 

31.10.2016
(z antologii Nic tak samo nie będzie)

 

TERESA GLAZAR

Rzeszów

Stary cmentarz

Stary cmentarz wciąż drzemie
wiekową ciszą znużony,
drzemią świątki nagrobne
w śpiączkę zapadły drzew korony.


W alejkach tu i ówdzie
promień słońca migocze,
złotem ozłaca złote
Aniołów loki i warkocze.


Tu czas ma inny wymiar,
hałas jest mniej słyszalny,
o tym,  co ważne w życiu,
bez cienia wątpliwości zgadniesz.


Wokół nastrój zadumy
tworzą senne mogiły,
wtuliwszy głowy w piórka
w ciszę gołębie się wtopiły.



Rzeszów, 15.09.2016
z tomiku „Nie przeszkadzam wspomnieniom”

Cmentarna cisza

złote wodospady brzóz
z pokorą chylą się
ku ziemi
z oddali szelest kroków słychać raz po raz
dziś Święto Zmarłych
odwiedzić groby bliskich przyszedł czas


cmentarna ziemia płonie
ogniem tysiąca kolorowych zniczy skrzy
myśl błądzi i zamgloną pamięć tego świata
do Nieba przeforsować chce
w zadumie moje serce milczy
ukradkiem
ocieram dłonią łzę
skargi tu nikt nie słyszy
czas nie ponagla
chociaż mija
więc stoję tu do zmroku


ja
i chryzantemy
przyjaciółki ciszy


Rzeszów, 01.11.2011
z tomiku "Ogrody słów — ścieżki życia
"

 

Dzień Zaduszny

Skąd tyle świateł na cmentarzach,
skąd kwiatów niezliczone mrowie
i ludzi tyle skąd przy grobie,
i smutku, powagi na twarzach?


Jest w ludzkich sercach wiary mnogo,
niosących znicze, których płomień
wskaże nadziei wartki strumień,
podpowie, którą nam iść drogą.


Łzę za zmarłymi wiatr osuszy,
kwiat zwiędnie albo mróz go zmrozi,
ważne, by dostrzec wśród bezdroży
to, co jest przewodnikiem duszy.




Rzeszów, 02.11.2019 r.
z tomiku „Echo tamtych dni”

W spokoju serca

zgiełk święta cichnie z wolna
znicze ostatnim tchnieniem dopalają się
nad mogiłami cisza lekko unoszona
tkwi bezszelestnie w kwiat złotej chryzantemy
tu i ówdzie wtulona


jestem by myśli swoje zostawić niezmącone ludzkim gwarem
by wsłuchać się w to wieczne spoczywanie
bo wiem że dziś usłyszę słowa
nadzieją przepełnione które zostawiłeś Panie


na wieczny odpoczynek zmarłych
i na nadzieję dla żyjących pełnią wzruszeń
zmówię tu pacierz
zapalę świeczkę
westchnę
i wrócę


w spokoju serca i lekkości duszy


Rzeszów, o3.11.2o14  - z tomiku „Jeszcze wczoraj...”

 

ANNA GRZYWNA

Wólka Grodziska

Nostalgiczny dzień

Ludzie pogrążeni w smutku i żałobie.
Dla niektórych świat się dziś znów zatrzymał.
Inni pędzą jak pociąg.
Inni zaś westchną.
Inni się modlą.
Inni wspominają życie naszych bliskich.


Ja zaś stojąc nad nagrobkiem,
Świecę znicz, mój symbol zadumy nad życiem.
Tych, co odeszli, tych co żyją.


Dusza

Dotkną wzrok pamięcią duszy,
co próg śmierci przekroczyła.
Wspomnienie ciepłe, chłód ogrzało.
Życie to padół gdzie trosk jest niemało.
Pocałunek ostatni pożegnał zmarłe ciało.
A dusza stała nad trumną blada.
Wpatrzona w postać zimną,
łzą jedną życie pożegnała.
Uśmiech żałobnikom posłała.
Krąg zatoczyła, wzywając żywioły.
Uniosła oczy ku górze.
Radosny okrzyk wydała.
Łącząc się z za światem.
W próżni gwiazd czeka na powrót.


Pszczeli znicz  

Zapaliłam pszczeli znicz.
Troską twoich dłoni ulepiony.
Rozkoszuję się zapachem,
ulatującym we wszystkie kąty mojego bycia.
Tyle w nim miłości, wiary i dobra.
Sam zaś mówiłeś, kochacie się i szanujcie.
To prawd kilka, które płyną w zapachu
płonącego, pszczelego wosku.
Ukradkiem wzdycham.
Dziś tak trudno o choćby jedną z twoich prawd.
W zgiełku próżnych dni.
W zdobywaniu szczytu życia.
Świat układa puzzle bycia.
Wieżę, że w tej gonitwie,
istnieje choćby jeden człowiek,
który prawdy te zna.
Zamykam tymi słowami Twoją książkę.
Wierzę tak jak Ty w ten lepszy świat.

Ku pamięci mojemu Tacie Feliksowi Grzywna




Akt

Zawirowało życie.
I stanęło na baczność, żegnając łzą śmierci.
Akt wybity czarnym atramentem.
Zgubna chwila.


Wpiszą w księgę Twoje zejście
z doczesnego świata.
Tylko przez okamgnienie łzy wyleją.

Nad złowieszczą plamą,
wspomnieniem na kartce papieru.

 

STANISŁAW KORNASIEWICZ

Leżajsk

Cmentarna zaduma


Kiedy cmentarną kroczę aleją i patrzę na grobowce
zgodnie tu leżą ludzie uczciwi i zeszli na manowce
jedni za życia zdobyli sławę, a inni na kolanach
z krzyżem i dumnie, każdy swą drogą prościutko szli do Pana.
W ciemnej mogile cichutko leżą, tuż obok siebie
ten co do piekła poszedł z butami i ten co już jest w niebie,
tu kat z ofiarą czekają sądu, na zadośćuczynienie,
każdy do Boga wznosi wołanie i prosi o westchnienie.


Krótka modlitwa i płomień znicza, tyle im mogę dać
i myślę sobie na ile więcej mnie jeszcze dzisiaj stać,
tyle tu nazwisk, imion, znajomych, co drogę mi przetarli
żyli jak ludzie w grzechu i łasce, ale już pomarli.
Zadumany kroczę od krzyża do krzyża, patrzę tu świeży grób,
kwiaty już zwiędły i w proch się obróci tu pochowany trup.
Brzoza pochyla się nad mogiłą z warkoczem pełnych łez
młodość przeminie, lata przeminą, nadejdzie życia kres.

 

MARIA MARKIEWICZ-NASPIŃSKA

Jarosław

Żal


Listopad rzewne nuty układa
cmentarz ławeczki – skromnie przysiada.


Modlitwę szepczą przy grobach usta
obolała dusza z płaczu - pusta.


Tu się zatrzymał dla „Wielu” czas
niby jesteśmy - a nie ma nas.


Wyryte widać przymglone daty
tu znicze palą tam piękne kwiaty.


Krzyże obmyte deszczem i łzami
Bliskich Przyjaciół nie ma już z nami.


Zegary stare w ciszy zaklęte
serca  wspomnienie żalem zamknięte

 

KRYSTYNA NASPIŃSKA

Kostków

Świeca gaśnie

Wiatr listopadowy hula po cmentarzu
a niebo zasnuwa się ciemnym woalem
Światełko pamięci jeszcze gdzieś się pali,
serce przepełnione tęsknotą i żalem.


Już gasną powoli przepiękne lampiony
omdlały od mrozu piękne chryzantemy
Łzy już obsychają, cierpienie ulżyło
i znowu w sztafecie życiowej biegniemy.



Tak szybko przebrzmiały dni smutku, żałoby.
a świat dalej pędzi nie zwalnia na chwilę.
Chwileczkę przycupnął gdzieś tam na cmentarzu
i znowu zapomniał po co tutaj żyje.



I zapomniał o tym , że życie jak płomień
które śmierć tak łatwo swym podmuchem gasi.
I za żadne skarby przekupić się nie da
gdy już pocałuje, świeczkę życia zgasi.



Cóż, potem żal zostaje, że nie było czasu
że się bliskich ludzi tak mało kochało
A oni odchodzą naprawdę zbyt szybko
i tylko pamięć, cóż więcej, po nich pozostało.



Listopad

Kiedy wiatr głośno za oknem wieje
kiedy ostatni listek opadł,
gdy już na ciepło opadły nadzieje
to już niestety jest listopad.



Wszystko do zimy się szykuje
do snu układa się przyroda.
A wiatr gałęzie zgina, prostuje
takie golutkie aż patrzeć szkoda.



Świat się zapłakał cały deszczem
Stanął listopad w cmentarnej ciszy.
Aż melancholią zaraża wieszcza
gdy się ogrzewa od świateł zniczy.



Kwiaty chryzantem mokre od łez
a noce prawie się nie kończą
Cienie zupełnie nagich drzew
przy wtórze wiatru smętnie tańczą.



W kominach słychać wiatru wycie
człowiek tkwi wtedy w takiej zadumie
I zastanawia się nad swym życiem
tylko listopad tak jakoś umie.



Miesiąc listopad jest trochę dziwny
teraz się częściej myśli o śmierci
zawsze był jakiś trochę inny
i o tym właśnie piszą poeci.



Anioł Stróż

Przysiadł anioł na grobie
w betonowej postaci.
Jedno skrzydło gdzieś zgubił
czas go zniszczył mój bracie.



Trochę mchem obrośnięty
gdzie cmentarny zakątek.
Słucha wiatru wśród ciszy
zadumany nasz świątek.



Już zapomniał o skrzydle
spadło dawno z pół wieku.
Siedzi i się przygląda
śpij spokojnie człowieku.



On cię tutaj pilnuje
siedzi cicho na grobie.
Zadumany spogląda
czas mu skrzydło znów skrobie.



Ile jeszcze posiedzi nim
ząb czasu go zniszczy.
Nikt tu świec już nie pali
by się ogrzał wśród zniczy



Odszedł człowiek już dawno
jego pamięć zanika
Kupka gruzu została
pod aniołkiem z pomnika.



Tam...

Tam gdzie historia spotyka współczesność
Tam cichutko spoczywa wieczność
Tam smutek alejką sobie wędruje
Tam wiatr cichutko pogwizduje
Tam jest zaduma i nostalgia
Tam jest historia i jest magia
Tam są mogiły i stare nowe
Tam trawa rośnie i są pomniki marmurowe
Tam groby z betonu mchem porosłe
Tam są i skromne i takie wyniosłe
Tam jest aniołek co skrzydła nie ma
Tam krzyż spróchniały zjadła go ziemia
Tam spoczywają wszyscy święci
Tam łza się w oku kręci
Tam nikt już nic nie słyszy
Tam tkwią w swojej głuchej ciszy
Tam ciężki kamień ich przygniata
Tam śpią do końca świata.
Lecz przyjdzie kiedyś dzień
Otworzy się tych mogił czerń
Tam na dolinie Józefata
Będzie impreza wielka taka
Tam wszyscy święci będą mieć bal
Tam będzie szczęście
tam będzie żal
Tam wszyscy się spotkamy
Tam Bożą twarz poznamy

ALEKSANDRA PIGUŁA

Mielec

 

Wiersze z tomiku "49 niedomówień"

47
Nie ma was lecz wyłaniacie się z mojej pamięci
życie przemknęło wam jakby było chwilą
waszą rodziną dziś są wszyscy święci
a dom zimną kamienną mogiłą
 pamiętam jak przez mgłę wasze uśmiechy i głosy
jak w każdym geście gościła troska i miłość
mam po was rysy twarzy oczy i włosy
 gdyby nie wy przecież by mnie nie było
składam kwiaty i zapalam znicze pamięci
dla tych co życie swoje już złożyli w darze
tutaj na ziemi wszystko jakoś się kręci
idziemy ku wieczności uliczką marzeń



Pamięci moich bliskich zmarłych

42
Nie płaczę nad grobem
w blasku zniczy doświadczam modlitwy
liście spadając umierają na marmurowej płycie
 nie wskrzesi ich żadna kropla deszczu
a wiatr nuci spoczywaj w pokoju




16
Nie wiem kiedy przejdę ostatnią prostą
każdy dzień przybliża mnie do tej chwili
dlaczego wciąż zaskakuje
to co jest tak oczywiste
wszak przychodzę po to aby odejść
to prawda że zawsze za wcześnie
i nie w tym momencie
jest czas siewu i zbioru
życia i umierania


41
Nie mogę uwierzyć że twoje imię
będę odmieniała w czasie przeszłym
że byłeś tworzyłeś zostawiłeś świadectwo
ale dostałeś bilet i nie ma odwrotu
zostaną tylko łzy i pamięć
dla mnie wiersze mądrego człowieka
i pytania których nie zdążyłam zadać
więc jak cię pożegnać
może non omnis moriar

Pamięci Janusza Kapuścińskiego




Jak Hiob

Trzymamy się tego świata
Jak tonący brzytwy
A może są inne przestrzenie
Do których dotrzeć można
Po przekroczeniu świadomości
Chcemy więcej i lepiej
Szukamy doskonałości
A może lepiej być jak Hiob
Jego nędza i beznadzieja
Były tak wielkie Że zawstydziły Boga
Zaświeciły pełnym blaskiem
Trzymamy się swoich
Przyzwyczajeń nawyków mody
Tylko nieliczni mają odwagę
Podążać tam Gdzie jest niewiadoma




Epitafium
Ani Brąglewicz

Non omnis moriar
to nie tak miało być
ta przyjaźń miała się rozwinąć
nie dokończymy zaczętej rozmowy
zabrakło czasu nawet łzy nie chcą płynąć
nie wierzę że to życie skończyło się
jest w innym wymiarze
twoja dusza jest teraz wolna jak ptak
a moja wciąż pełna marzeń
i to nic że milczy telefon sms-y nie docierają
a kot nie może sobie znaleźć miejsca w domu
świat zamknięty między sztalugami
zawsze będzie ciebie przypominał
podążasz leśną alejką w kierunku kapliczki
z bukietem wrzosów w dłoni
milcząca
to nie tak miało być
ale czy nie jest tak
że gdy nie wiemy co powiedzieć
najbardziej kochamy

 

MAGDALENA PODOBIŃSKA

Kuryłówka

powiedz                                   


mój drogi
przyniosłam ci dziś
wiązankę tulipanów w koszyku
zasadzę je na marmurowej płycie
przytulę do niej twarz

zapytam
czy już jest dobrze
czy kolory są jasne
i spokojne

a ty powiesz
że masz dom nad oceanem
a w salonie na ścianach moje obrazy

że dostajesz moje listy
i odbierasz moje głuche telefony

powiesz
że słyszysz muzykę
że jesteś szczęśliwy

proszę
powiedz
że jesteś szczęśliwy
powiedz
że jesteś w siódmym niebie



pusty dom

palcami delikatnie
stukam po szybie
wygrywam melodie sprzed lat
czerwona kula w dali
leniwie toczy się za horyzont

patrzę z drżeniem
na wymarły dom na rogu
odchodzili jedno po drugim

słyszę miauczenie kotów
czuję zapach ciasta
roznosi się z przeszłości
po sąsiednich dachach
idę za nim
na palcach
po gałęziach
wracam do dawnych dni
dotykam niewidzialnych pajęczyn
które okrywają ich fotografie
schowane tuż pod powiekami

najpierw jabłonki
a potem bzy im zakwitły
a oni się nie obudzili

jesień przykryła ich pusty dom

co z nami będzie?
co z nami będzie?

 

BARBARA ŚNIEŻEK

Rzeszów

Nad mogiłą


Ponad mogiłą szumi wiatr,
jesienny listek lekko spadł,
srebrzysta rosa mgłą opada
i tylko cisza tutaj gada.
Czasem zapłacze rzewnie deszcz
lub tęsknie zagra polny świerszcz,
zabłyśnie świecy nikły płomień,
w powietrzu drgają nutki wspomnień.
Przychodzę zmówić tu pacierze
i porozmawiać z tobą szczerze,
wskrzeszać myślami przeżyć cienie,
by nie odeszły w zapomnienie.

01.11.2013


/Z tomiku "Powrócę echem"/

 

W Zaduszki

Na cmentarzu w Zaduszki, kiedy noc zapadnie

i znicze swym płomykiem ciemności rozproszą

z Zaświatów dusze zmarłych przychodzą gromadnie

i lekko nad grobami wiatrem się unoszą.

Cieszą ich chryzantemy przez nas przyniesione,

migające światełka kolorowych zniczy,

zadumy, przemyślenia tutaj zostawione -

to wszystko dla duszyczek tak bardzo się liczy.

Wspominają zdarzenia ziemskiego żywota,

szelestem liści szepczą... Czasem płaczą deszczem,

kiedy zawładnie nimi ogromna tęsknota

za tym, co było kiedyś... Pamiętają jeszcze.

Zbierają odmówione paciorki za siebie

przez tych, którzy kochali ich tutaj na ziemi,

chcą z czyśćca jak najszybciej odnaleźć się w niebie,

pomóżmy im zatem modlitwami swymi.

02.11.2014

 

/Z tomiku "Cieszmy się chwilą"/

 

MAŁGORZATA WALAWSKA-SOCHA

Leżajsk

***      

Skrajne ludzkie emocje
Unoszą się w jesiennej
Zadumie
Kłębią się myśli
Jak dym z palonych zniczy
Wychodzą dusze przywracają
Pamięć obyśmy nadążyli
By w modlitwie nikogo
Nie pominąć przypadkiem
Obrazy z życia razem
Przesuwają się kadrami
Jesteśmy w tłumie
A czasem tak sami
Tylko Bóg Wszechmocny
Najlepiej to zrozumie
Doceniajmy to co mamy
Bo czas nieubłaganie ucieka
Więc zauważmy w porę
Bliźniego jako człowieka

***

Chciałabym Cię zobaczyć
W astralu w księżycowej
Poświacie
Jeden uśmiech
Zadowolił by mnie
Tęsknota za Tobą
Czasem oddech zmienia
Gwiazdy iskrzą na niebie
Ani liść usychający nie drgnie
Pod nogami runo
Wilgocią przesiąknięte
Daje znać jak
Przemija szybko czas
Źle i bardzo smutno
Bez Ciebie

 

JERZY WELC

Leżajsk

Zimny grób

Popatrz dzisiaj sobie marny człowieku
Na ten czarny zimny marmurowy grób,
Dopiero jesteś zdrowy, piękny i młody
Komunia Święta, gorąca miłość i ślub.


Dzisiaj jest wspaniały dzień na zadumę
Bo popatrz jak szybko przemija ten czas,
Każdy z nas musi zawsze o tym pamiętać
Że dziś jesteśmy, a jutro już nie ma nas.


Popatrz dzisiaj na ten grób ojca i matki
Pamiętasz jak czule tuliły Cię do siebie?
Chciałbyś ich może za coś dziś przeprosić?
A może nie zdążyłeś, bo oni już w niebie.


Pamiętasz spracowane ręce starego ojca?
Pamiętasz jak życie matkę schyliło ku ziemi?
Pamiętasz te szturchańce, które im dawałeś?
Już dziś nic nie jest w stanie tego zmienić.


Wszystkich Świętych, to też czas na refleksję
By się zastanowić dzisiaj nad życiem swoim,
Także nad swą wiarą i nad dobrymi uczynkami
Nad tym życiem Twoim, lecz także i moim.

Zaduszki

Dzisiaj jest już taki bardziej spokojny dzień
By się zastanowić jak wygląda nasze życie,
Stanąć jeszcze raz nad grobem bliskich osób
I pomyśleć uczciwie, a czy ja żyję należycie?


Mniejszy dziś zgiełk, nikt nas nie popycha
Nikt nie przechodzi obok i nie przeprasza,
Bo czasem ten dzień Wszystkich Świętych
Mniej do nas przemawia, a więcej odstrasza.


Stoisz dziś nad tym grobem ojca, lub matki
A może nawet nad grobem własnych dzieci,
I tak myślisz sobie, Ty mój dobry Panie Boże
Jak strasznie szybko ten czas nam tu leci.


Widzisz dookoła piękne hasła i mądre napisy
Śpieszmy się kochać ludzi, bo szybko odchodzą,
A od jutra, to znów się do siebie nie odzywamy
Co nas te piękne słowa tak naprawdę obchodzą?


Te piękne Zaduszki, to jest czas na przemyślenia
I szczerą modlitwę za dusze w czyśćcu cierpiące,
Można spuścić nad grobem oczy i zobaczyć nagle
Matkę, ojca, brata i poczuć te ich uściski gorące.


I jeszcze tylko jak zwykle do wiersza krótki morał
Kochaj ludzi i nie szukaj sobie na siłę wciąż wroga,
A jeśli zapominasz, że też czas przyjdzie na Ciebie
Jest na to tylko jedno mądre określenie ,,TRWOGA''.

 

STEFAN ŻARÓW

Mielec

ślady ścieżek

nie słychać szeptu tamtych dni
głosu liści na cięciwie ,,babiego lata”
rozpłynął się zapach ognisk
pieczonych ziemniaków w mundurkach
cisza nad polami
wiatr zastygł o party o zadrzewienie Starego Brnia
ramy obrazów zastygły w przestrzeni czasu
nie słychać rżenie koni
stukotu kopyt naszej gniadej Baśki
Morus opuścił podwórkowy rewir
bryluje na pustawych łąkach
jeszcze widzę twarze znajomych
zamieszkałych na cięciwie wieczności
czy ktoś jeszcze tam słucha opowieści sąsiada Jana
kiedy życie w ciągłym biegu nakręca spiralę zdarzeń
po latach zamykają się drzwi wspomnień
oni poszli w przeciwną stronę
przekroczyli punkt wyjścia
Bóg dał im nowe oczy na ogląd nowego wymiaru
 


podróż

mamo śnił mi się ogród
ten który zabrałaś ze sobą
do światów nowych
tobie znanych
odkrytych
powróciłaś jak zawsze z uśmiechem
w przebudzeniu
pełna zachwytu nadziei nowego dnia
to znak modlitwy
śpiew chasydów z pobliskiej synagogi
połączenie twojego i mojego wieku
z chmur zeszliśmy potomkowie Noego
przyobleczeniem kolorami na polach nadwiślańskiej łąki
mamo prześlij mi tamtej mgły
w której odpłynęłaś do zawierzonej krainy Moria
bym odczytał sen


sacrum

    pamięci Leonarda Cohena

dotknął cię taki moment
odchylił brak oddechu
przeszedłeś przez granicę światła
jeszcze jeden ze świata życie
pozostała wibracja słów
zwykły ludzki zachwyt
tam dokąd poszedłeś
bez podeszew stóp
uniesiony pneumą
bezsilny
narodziłeś się ponownie
bez bryzy fal
powiewu wiatru
rytmu kroków
przekroczyłeś wieczność
dając pierwszy koncert
w języku wspólnym dla wszystkich